Janko Walski Janko Walski
188
BLOG

Tusk jest silny dezorientacją Polaków.

Janko Walski Janko Walski Polityka Obserwuj notkę 5

Ponad dwustu posłów znów "sprawdziło się". Czym ich Tusk przekonał? Wynikami bieżących badań socjologicznych?

Jak reagują na aferę zwolennicy PO gdy już trafi do szarych komórek strzęp tak wielkiej i ewidentnej, że w zaprzyjaźnionych  mediach nie da się całkiem przemilczeć?
- Tak jak podpowiadają ich ulubieni mentorzy.  
A gdy owi mentorzy potrzebują czasu?
- To tematy publiczne znikają z pola zainteresowań zwolenników PO całkowicie. Gdy narracja powstaje dłużej z uwagi na konieczność testowania reakcji na małych próbkach, przełączają się na terapię zajęciową - nagłe zapamiętanie w pracy zawodowej, porządkach w domu itd.  lub interesują się rzeczami neutralnymi - wczasami, dziećmi, filmem, sportem, przyrodą, gotowaniem, dziubdzianiem, jakby nic poza tym nie istniało.

Nie jest to łatwe dla wszystkich, gdyż część zwolenników PO to mądrale, które wszystko wiedzą lepiej, sami politolodzy, dawniej rozprawiający o sprawach publicznych bez opamiętania, oczywiście w takt szczucia "zaprzyjaźnionych" mediów na "wrogów demokracji" (dawniej "wrogów ludu"). Zwłaszcza wówczas, gdy w latach 2005-7 Prawo i Sprawiedliwość walczyło z patologiami III RP i próbowało budować wolną Polskę.

W takim przetrwalnikowym stanie czekają "co powie tata" po każdej większej aferze z ponad 2150 popełnionych przez ich wybrańców . "Tatą" może być Komorowski, Tusk lub ktoś z grona wtajemniczonych za pomocą smsu, jakiś dyżurny autorytet.  Narracja, gdy już się pojawi, może dotyczyć spraw drugorzędnych, być absurdalna, kłamliwa, wewnętrznie sprzeczna, wywołująca dowolnie głęboki dysonans poznawczy - nie ma to żadnego znaczenia. Ważne, że jesti można już dawać odpór "wrogowi" i... własnemu rozumowi. Nie ma mowy o jakiekolwiek dociekliwości, przeciwnie, za nic nie sięgną po materiały źródłowe, po niezależne media, a tym bardziej głos  "wroga demokracji" z PiSu, przebiegłego, sfrustrowanego (zwolennik PO zaszczepiony jest na sprzeczności, więc nie ruszają go)  i z ciemnogrodu.  A nawet gdy sięgną, to dzieje się rzecz zdumiewająca, widzą jedynie to co zgodne jest z tym co powiedział tata.  Po tygodniu afera znika z mediów, z rozmów, z głów jak za dotknięciem czarodziejskiej pałeczki Ministerstwa Prawdy z Roku 1984. Echem powracają i żyją życiem wiecznym co najwyżej kłamstwa wyprodukowane dla przykrycia afery, zwłaszcza tak efektowne jak "morderstwo Blidy" czy płacz posłanki PO Sawickiej i zostają już w głowach.

Dobry i "swój" Komorowski i Tusk  mimo ponad 2150 afer oraz zły i podły Macierewicz i Kaczyński, mimo że są, obok wybitnych osób zamordowanych pod Smoleńskiem,  wielkimi przywódcami, bohaterami narodowymi, wybitnymi mężami stanu, którzy całe życie oddali Polsce. Mimo, że wszystko co jest dzisiaj naszą siłą właśnie takim jak Oni zawdzięczamy. Jako mąż zaufania w ostatnich wyborach mogłem obserwować twarze tych pewnych siebie zwolenników PO, gdy po każdej mszy przychodzili lub podjeżdżali pod lokal wyborczy wypasionymi autami (PO wygrało u mnie wybory z PiSem stosunkiem głosów 3:1).

Jeden i drugi fałsz powstaje w głowach wskutek uruchomienia tych samych mechanizmów manipulacji. Mimo wysokiego poziomu nienawiści do PiS wśród zwolenników PO nie spotkałem się do tej pory z racjonalnym wyjaśnieniem jej źródeł, wykraczającym poza nagłówki GW, szyderstwa Urbana czy pajacowanie Wojewódzkiego.  Podobnie nie spotkałem się z racjonalnym wyjaśnieniem przyczyn miłości zwolenników PO do Tuska, Komorowskiego i ich całej kamaryli.

Ta absurdalna sytuacja w różnych wydaniach trwa już 25 lat z krótkimi przerwami. Tyle kosztuje Polskę pozostawienie mediów w rękach resortowych bachorów i dokooptowanych mentalnych bliźniaków.

Jakże podobnie działo się na Węgrzech. Tam także zdezorientowane środowiska opiniotwórcze latami murem stały za układem wybieranym przez lud nie mniej zdezorientowany. Sytuacja ta zdawała się nie mieć końca. Rządząca oligarchia czuła się tak pewnie, że odkrytką już lecieli, jak u nas Czarzasty, Kwiatkowski, Miller, Siwiec, Kwaśniewski przed aferą Rywina, Sienkiewicz, Palikot, Belka, Tusk, Komorowski, Kopacz, Sikorski i inni od 2007 roku czy wreszcie Urban i Michnik przez całe 25 lat, jawnie kpiąc ze swojego narodu, głównie z tego powodu, że wybiera takich jak oni. 

W końcu jednak trzasnęło. Szczerze mówiąc nie wiem co przesądziło o miażdżącym zwycięstwie Orbana.

 

Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne, które w PRLu musiały mieć ochronę armii czerwonej, aparatu partyjnego, milicji, SB i WSW, potężnej sieci tajnych współpracowników. Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, cele polityczne agresywnego imperializmu Kremla bez wsparcia rozbudowanego do przecinków w zdaniach aparatu cenzorskiego. Elity III RP nienawidzą elit przeciwstawiających się im tak samo jak pryszczaci w czasach stalinowskich nienawidzili żołnierzy wyklętych. Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne co PRL znacznie lepiej. W PRLu nie stawiano pomników hordom bolszewickim z 1920 roku, ze szkół nie rugowano Mickiewicza, pod koniec nie wsadzano do więzienia na 8 miesięcy kogoś kto powiedział, że rządzący są głupi, nie prowadzono frontalnej wojny z polską tradycją i Kościołem, nie zwalczano w sposób jawny tego wszystkiego co buduje poczucie tożsamości narodowej i co daje poczucie dumy Polakom, nie niszczono na taką skalę oświaty i kultury. Nie zlikwidowano polskiego wojska. Podobnie jak dzisiaj starano się przykrywać wasalne relacje, uzależnienie i wyzysk, dobrosąsiedzkimi relacjami, sympatią do Rosji, słowiańską wspólnotą. Łatwiej było ukryć uprzywilejowanie, korupcję i inne właściwe dla systemu neokolonialnego patologie, ale też możliwości w tym względzie z powodu organicznej  niewydolności systemu były bardzo ograniczone.  W żadnym momencie, nawet w czasie stalinowskiej nocy, nie odważono się zabić, w biały dzień, zbiorowo, na oczach całego świata, przywódców tych, którzy na to wszystko się nie godzą. "Nic się nie stało" w chwilę po tragedii smoleńskiej usłyszały elity III RP od swojego najwyższego kapłana. Dlaczego tak się porobiło? "Budowa państwa opartego na aparacie wywodzącym się z PZPR i SB była możliwa tylko pod warunkiem stworzenia gigantycznego systemu kłamstwa. Kłamstwa, w którym agenci komunistycznej bezpieki są bohaterami opozycji, partyjni nadzorcy i niszczyciele polskiej nauki – wybitnymi twórcami, a zwykli tchórze i złodzieje – moralnymi autorytetami" (Antoni Macierewicz - "Najdłuższa walka nowoczesnej Europy")

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka