Bez wątpienia mamy do czynienia ze wzrostem temperatury na tym i podobnych portalach. Przyczyna jest zrozumiała. Władza ostentacyjnie już przekracza wszelkie granice, łamie reguły demokracji, kradnie, zadłuża, niszczy kulturę i tożsamość narodową, kompromituje, na forum międzynarodowym czyni Polskę rzecznikiem obcych interesów, wcześniej otwiera drogę do wymordowania elity niepodległościowej, wpycha kraj w łapy kagiebowca, w przepaść bez żadnej nadziei dla przyszłych pokoleń, rozbija więzi społeczne, wreszcie skutecznie szczuje na tych, którzy temu wszystkiemu próbują przeciwstawić się. Potworna ta rzeczywistość boli niezmiernie ludzi jej świadomych. Skandal z wyborami stał się kroplą, która przepełniła czarę goryczy.
Frustracja wywołana skalą niszczenia kraju, bezkarnością tych, którzy za to odpowiadają, a przede wszystkim ślepotą ofiar zaprzyjaźnionych mediów, musiała gdzieś znaleźć ujście i znalazła. Bezsilni, zaczęliśmy gryźć się nawzajem. To bardzo źle wróży. Jest nas w sumie, biorąc wszystkie nurty i ośrodki opiniotwórcze, zaledwie garstka aktywnych wśród 30% niegodzących się na Polskę spod ciemnej gwiazdy UB i TW, Michnika i Urbana, Tuska i Kopacz, Millera i Piechocińskiego, Komorowskiego i skabotyniałych aktorów z jego komitetu honorowego.
Poobijani jesteśmy słabsi. Tymczasem niezbędna jest pełna mobilizacja, by rozbić orwellowskie zbrojenia, na których suszą się wyprane mózgi ofiar UBekistanu, udaremnić dywersję od wewnątrz i uwolnić Polskę.
Co nas łączy? Może to być minimum ideowe archipelagu polskości prof. Zybertowicza. W obliczu rosnącego zagrożenia dywersją potrzeba dodatkowo kryteriów wykluczających. Właściwie wystarczy jedno - stosunek do imperializmu Putina. Nie jest to łatwe kryterium bo wymaga rozumienia "mądrości etapu" w każdy konkretnym przypadku i dobrego rozpoznania sytuacji, ale z drugiej strony jest uniwersalne - długie ramię Moskwy jest wszędzie.
Kluczem do wyrwania się z matni UBekistanu jest stan umysłów 70% Polaków. Tylu ufa Komorowskiemu! Drogę podpowiada natura człowieka:
„Jeśli myślenie ludzkie zarówno zbiorowe, jak i jednostkowe zastygnie w pewne stereotypy, to jest sztywne jak chłodny kawałek metalu. Ale jeśli ten metal rozkujemy, żeby był gorący, to on się staje plastyczny i można go wtedy przekształcić. Czyli człowiek po pewnym rozgrzaniu jest w stanie zawiesić albo odrzucić swoje dotychczasowe przesądy, stereotypy itd. W sytuacji społecznej odpowiednikiem tego rozgrzania są jakieś wstrząsy psychiczne, które przeżywa zbiorowość. Jeśli wstrząs jest silny i rozgrzewa emocje, to zmiana sposobu myślenia nie jest tak trudna i bolesna, zwłaszcza kiedy ta zmiana obejmuje większe grupy ludzi. Bo ileś osób w swoim myśleniu zainwestowała w "anypisowski ład społeczny" i powiedzieć samym sobie, że byliśmy frajerami i daliśmy się zmanipulować propagandzie to znaczy podważyć własną samoocenę. A nikt normalny nie chce podważać własnej samooceny. Ale jeśli w jakiejś grupie ma miejsce szok, to może on być silniejszy niż autokrytycyzm, który blokuje zmianę poglądów”
Problem polega na tym, że wstrząsy już były, nawet tak wielkie jak Smoleńsk - kompleksowi medialno-rządowemu udało się wytłumić, a w niekiedy nawet odwrócić. Pozostaje zatem uporczywe obnażanie UBekistanu wszelkimi sposobami. Zbliża się manifestacja 13 grudnia. Wkrótce w reflektory wejdzie najokazalszy produkt - prezydent Komorowski. Zedrzyjmy z niego tandetne popkulturowe tapety "rozsądnego hrabiego" przy tym "jowialnego swojaka", "podchodzącego do rzeczywistości na luzie". Niech osoby, które w swoim myśleniu zainwestowały w "anypisowski ład społeczny" poczują zapach kacapskich onuc wydobywający się z Pałacu Belwederskiego.
Komentarze